"Jedyne, co robię, to biegnę przez własną przytulną, skrojoną na moją miarę pustkę, własną nostalgiczną ciszę. I to jest czymś cudownym. Bez względu na to, co mówią inni."
(Haruki Murakami "O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu")
11 listopada - Święto Niepodległości. Zamiast rano spać i wypoczywać,
wspólnie z Bartkiem, Heniem, Waldkiem Ł. i Jackiem z Opalenicy
pojechaliśmy do Obornik na Bieg Niepodległości na dystansie 15 km.
Dojechaliśmy ze sporym zapasem czasu, szybko załatwiliśmy sprawy
związane z zapisami i mieliśmy trochę czasu. Poznałem "kasjera" z portalu
maratonypolskie.pl - miły gość. Przebraliśmy się, poszliśmy potruchtać i
później na start. Ruszyliśmy i na początku niestety trzeba było mijać
tych, którzy są wolniejsi i ustawili się z przodu. Ludzi za wiele
nie było i po ok 500 metrach można było swobodnie biec.
W niedzielę 4 listopada razem z Heniem pojechaliśmy do Kościana na
kolejny półmaraton. Po drodze zostawiłem Maję u babci, którą oczywiście
odebrałem w drodze powrotnej. Kościan bardzo blisko, zatem na miejscu
byliśmy z dużym zapasem czasu. Spotkaliśmy Waldka Łakomego z żoną, którą
serdecznie pozdrawiam (może czyta nasze wypociny :-)). W biurze zawodów
poszło mega szybko, więc mieliśmy czas na porozmawianie sobie z
Andrzejem i Waldkiem S, których spotkaliśmy na miejscu. Miło się
rozmawiało, jednak nadszedł czas na przebranie się i przygotowanie
do biegu. Po tych czynnościach oczywiście zgubiłem Kolegów i poszedłem
na start. Odliczanie i jazda...
Grodziski Klub Biegacza zaprasza wszystkich chętnych na wykład mgr fizjoterapii Marcina Paula (naszego klubowego kolegi - biegacza) www.rehabilitacja-paul.pl. Wykład odbędzie się we wtorek 30 października, o godz. 19.30 w sali widowiskowej CK Rondo, ul. Kolejowa 2, w Grodzisku Wlkp. Tematem wykładu będzie: "Rozciąganie mięśni w zapobieganiu urazom sportowym."
1. Zmiany przeciążeniowe i urazy narządu ruchu w treningu zdrowotnym i amatorskim uprawianiu sportu.
2. Czynniki sprzyjające urazom mięśni
3. Zapobieganie urazom sportowym
4. Czynniki mające wpływ na optymalne funkcjonowanie narządu ruchu
5. Mechanizm powstawania przeciążeń w układzie ruchu
6. Techniki rozciągania mięśni w profilaktyce przeciążeń mięśniowo - powięziowych.
Wszystkich chętnych, chcących sprawdzić swoją sprawność zapraszamy na jesienną edycję Opalenickiego Testu Coopera, który odbędzie się 27 października (sobota), o godz. 16.00, na stadionie miejskim w Opalenicy. Zawody
przeprowadzone zostaną w 2 kategoriach kobiet i 3 kategoriach mężczyzn.
Zgłoszenia w dniu zawodów od godz. 15.00. W przypadku opadów deszczu
zawody nie odbędą się. Wszystkich gorąco zachęcamy do wzięcia udziału! Ktoś z Bukowskich biegaczy raczej na pewno pojawi się na starcie (tak, pod koniec kwietnia, wypadliśmy na wiosennej edycji).
PS. W kwestiach organizacyjnych, powoli będą się pojawiały brakujące relacje z zawodów. Wypatrujcie zatem! ;)
W dniu 14 października wystartowałem w swoim pierwszym biegu
maratońskim. Trzeba przyznać, że dosyć długo czekałem ze swoim pierwszym
startem na tym dystansie, bo aż cztery lata od rozpoczęcia mojej
przygody z bieganiem. Biuro maratonu zostało usytuowane na terenie
Międzynarodowych Targów Poznańskich. Przy okazji maratonu odbyły się
targi sportowe związane głównie z tematyką biegania. Swój pakiet
startowy pojechałem odebrać dzień przed startem, wtedy też, jak
większość biegaczy mogłem zapoznać się z ofertą wystawców oraz
skorzystać z "pasta party".
Grodziski Klub Biegacza i Burmistrz Grodziska Wielkopolskiego zapraszają na "Lekkoatletyczne środy", imprezę biegową odbywającą się w każdą środę października (tj. 3, 10, 17, 24 i 31 października), na bieżni lekkoatletycznej Centrum Sportu przy ul. Chopina w Grodzisku Wlkp. W rozwinięciu posta znajduje się regulamin imprezy. Wszystkich gorąco zachęcamy do wzięcia udziału!
W sobotę 29 września wraz z
Mają, oraz kolegą Mariuszem, jego żoną Iwoną, oraz córką Basią
pojechaliśmy zdobywać Warszawę na 34 Maratonie Warszawskim. Sobota upłynęła nam na zwiedzaniu stolicy, co oczywiście było błędem, bo człowiek się zmęczył, co w niedzielę niestety odczułem. W
ową sobotę odbywał się w stolicy wiec między innymi PiS, Solidarności,
zwolenników Radia Maryja i TV Trwam. Ludzi było mnóstwo, co mnie
osobiście cieszy (tylko nie piszcie mi, na kogo glosowałem, bo nie
głosowałem :-)). Chodzi mi o to, że Polacy potrafią się zebrać i
pokazać, że im się coś nie podoba. Średnia wieku wcale nie była tzw "moherowa" :-). Nigdy
nie jeździłem samochodem po stolicy, ale wielu opowiadało, że tam
wszyscy zasuwają - nic bardziej błędnego, też się ociągają.
W niedzielę 23 września, wraz z Mają i Heniem pojechaliśmy do Zbąszynia
na jubileuszowy Bieg Zbąskich. Pogoda... super, zimny wiaterek, max
słońca, temperatura z 13 stopni. Trasa... ach...... ile w gminie/
powiecie N. Tomyśl jest lasów, aż im zazdroszczę. W biurze zawodów
wszystko załatwiliśmy w ok 30 sekund :-). Później rozmawialiśmy sobie z
bukowskimibiegaczami.pl :-), ja poszedłem z Mają do przedszkola, gdzie
ona miała stacjonować, następnie przebranie, rozgrzeweczka i na traskę.
Biegło się wyśmienicie, bez zmęczenia, pozdrawiając tłumy kibiców
mijały kolejne kilometry. Na ok 16 km służby medyczne cuciły jakiegoś
biegacza. Po drodze podziwiałem piękne widoki, a było co podziwiać.
Biegłem sobie spokojnie, wszak za tydzień stolicę zdobywamy :-). Ostatni
kilometr lekko szybciej i skończyłem z czasem, w jakim ostatnio biegam
połówki (czyli ok 1:37). Na mecie spotkałem Krzyśka W., któremu
pogratulowałem nowej życiówki - ten to jest chart :-). Po szybkim
prysznicu poszedłem po Maję, która zrobiła mi piękny dyplom :-), po czym
poszliśmy na lody, kiełbaskę i czerwoną oranżadę.. taką, jak kiedyś
była. Panie, które sprzedawały mówiły, że jest najpopularniejszym
produktem :-).
W sobotę 15 września pojechaliśmy do Gniezna na 35 Bieg Lechitów.
Jechaliśmy razem z Heniem, Marianem i Mariuszem z Poznania, którego
kiedyś na biegu poznaliśmy. Gdy dojechaliśmy pogoda była... jakaś taka
ponura. W biurze zawodów ok 1 minuta, po czym poszliśmy się przebrać i w
drogę na rynek. Tam kilka minut zabawiliśmy i na dół obok katedry na
autobus, na który czekaliśmy sporo czasu, a miał jechać za kilka minut
zgodnie z regulaminem. Czas spędzony na oczekiwanie na autobus
spożytkowaliśmy na rozmowy ze spotkanymi znajomymi. Wreszcie
pojechaliśmy. W Lednicy... deszcz i zimno, aż się do domu chciało. W
końcu jednak deszcz przestał padać i poszliśmy się rozgrzewać. Wreszcie
start. Z początku zgodnie z założonym tempem, później trochę wolniej. Na
trasie... niestety pustki, praktycznie zero kibiców :-(. Jakoś ciężkawo
mi się biegło, może dlatego, że od rana mnie głowa bolała. Na metę
dotarłem z czasem rozsądnym, czyli 1:38:40 - norma z ostatnich kilku
półmaratonów. Od razu do szatni, prysznic i na grochówkę z
Marianem... tradycyjnie do Europejskiej :-). Heniu i Mariusz dotarli do
nas na rynek. Na rynku spędziliśmy kilkanaście minut i w drogę do domu,
gdzie byliśmy około 20. Reasumując - dziś po raz pierwszy odczułem, że
są tam długie podbiegi, brakowało mi kibiców, co już wcześniej
napisałem. Na samej mecie też za dużo ludzi nie było, ale organizacja
ok.
W niedzielę 9 września o... powiedzmy 7 rano (oczywiście ja się
spóźniłem troszkę) w trójkę, czyli ja, Heniu i mój sąsiad Waldek Łakomy
wyjechaliśmy do Piły na 20 Półmaraton Philipsa. Pogoda od rana była ok,
jakieś 12 stopni. Po drodze mgła, która z czasem minęła. W biurze
zawodów wszystko załatwione w około 1 minutę i pozostało nam czekać ok 2
godziny do startu. Pochodziliśmy trochę, chłopaki poszły na kawę, ja na
loda. Wreszcie start. Pogoda już w pełni słoneczna, nie za gorąco.
Wystartowały tłumy (ukończyło 1931 osób). Przez kilka km, chyba...3
do 9 biegłem z kolegą Piotrem z Chyżego. Lubię z nim biec, bo miły to
gość i fajnie się z nim rozmawia, a poza tym... biegamy w podobnym
tempie. Nowa trasa... mam wrażenie, że w większości z górki :-). Na 7
kilometrze... zjawisko, które zauważyli również inni forumowicze, a
mianowicie policjantka... cudo nad cudami :-). Na szczęście mijaliśmy ją
drugi raz - na 20 kilometrze, więc znów była okazja podziwiania piękna
natury :-). Ba... nawet ktoś ją na zdjęciu (które poniżej) znalazł :-).
Wszystkich chętnych, chcących sprawdzić swoją sprawność zapraszamy na I Nowotomyski Test Coopera, który odbędzie się 19 września (środa), w Nowym Tomyślu. Więcej informacji oraz regulamin znajdziecie TUTAJ.
A tak pod koniec kwietnia, na Teście Coopera w Opalenicy, wypadli Bukowscy biegacze.
W ostatnią niedzielę sierpnia tradycyjnie odbywa
się Ogólnopolski Bieg Kazimierzowski w Pyzdrach. Była to już 31 edycja
biegu, a ja po raz czwarty stanąłem na starcie tych kameralnych zawodów.
Jest to impreza, na którą zawsze czekam z dużą niecierpliwością dlatego,
że Pyzdry to moje rodzinne miasto. Pamiętam jeszcze pierwsze edycje
Biegu Kazimierzowskiego gdy jako dziecko przyglądałem się i kibicowałem
biegaczom. Pomysł na nazwę Biegu Kazimierzowskiego wziął się
legendarnej ucieczki Księcia Kazimierza, który uciekał z Pyzdr po
napaści Krzyżaków w 1331 roku. W latach osiemdziesiątych bieg odbywał
się na dystansie 15 km dla mężczyzn oraz 5 km dla kobiet. Aktualnie
mężczyźni rywalizują na dystansie 10 km.
Tydzień po katordze w Widziszewie pojechaliśmy wraz z Heniem do Nowego
Tomyśla na 2 "Chyżą 10". Pamiętając perfekcyjny ubiegłoroczny bieg,
spodziewaliśmy się podobnego poziomu. Nie zawiedliśmy się: bogaty pakiet
startowy i ... po startowy :-). Pogoda... rozsądna, choć parno. Biegło
się w sumie ok, pomagali kibice, których nakręcałem po drodze. Tak jakoś
ostatnio mam, że dopinguję kibiców podczas biegu, a oni odwzajemniają
się tym samym z narastającą siłą. W ogóle ostatnio nie gnam jak pies puszczony ze smyczy, tylko w miarę rozsądnym tempem biegnę, wszak trzeba mieć przyjemność ze startów. Spotkałem mnóstwo miłych znajomych, w ogóle atmosfera była bardzo wesoła. Będę tam jeździł co roku, bo warto. Czasy mieszkańców Buku, bo oprócz mnie i Henia byli jeszcze Marian i Roman Szymański, którzy jechali razem oraz Waldek Sobisiak z żoną Moniką:
W niedzielę, 19 sierpnia wraz z Heniem pojechaliśmy do Widziszewa k/
Kościana na 26 Bieg Przyjaźni. Byliśmy już tam 2 razy, więc znaliśmy
warunki. Na miejscu zaskoczenie, bo w ciągu roku wybudowano tam kompleks
boisk, oraz wyremontowano świetlicę. W biurze zawodów wszystko szybko,
choć pani zamiast numeru startowego oddała mi... formularz zgłoszeniowy.
Właśnie - mimo tego, że zapisywaliśmy się przez internet, na miejscu
ponownie trzeba było się... zapisać. Pogoda... przez cały tydzień
pogoda była rozsądna, lecz w niedzielę bieg odbył się tradycyjnie w
wielkim ponad 30 stopniowym upale. Biegło się bardzo ciężko. Błędem
było to, że woda była tylko co 5 km, co przy tej temperaturze było
nieporozumieniem. Zawodnicy jakoś truchtali. Sam osobiście 2 razy
musiałem na chwilę przejść do marszu- a przypominam, że to tylko 10 km
:-). Nasze wyniki...hmmm... nie są za dobre :-)
W niedzielę 5 sierpnia pojechałem do Opalenicy na kolejny, 21 już Bieg
Opalińskich. Byłem tu 3 raz z rzędu. Blisko jest, to wpadam startować.
Pogoda ok, może trochę ciepławo, ale nie było problemów. Po dotarciu na
miejsce, szybko załatwiłem sprawy w biurze zawodów, które, co warte
zaznaczenia w porównaniu do zeszłego roku działało super (w zeszłym roku
bieg opóźniono o 1 h, bo biuro sobie nie radziło). Później sobie
porozmawiałem ze znajomymi, w tym z Jackiem i sympatyczną rodziną S. Wsiedliśmy
do autokaru i pojechaliśmy do Grodziska, skąd był start. Po dotarciu
porozmawiałem z równie sympatyczną Mirką, później znów rodziną S,
kilkoma kolegami, rozgrzeweczka i w drogę. Trasa spokojna, tempo... bez
"urywania dupy" :-), choć końcowy wynik lepszy niż życiówka, której nie
mogłem przez rok pobić. W sumie nie forsowałem się, bo przede mną kilka
połówek, a co trudniejsze... maratony Warszawa i Poznań w odstępie 2
tygodni, więc trzeba spokojniutko, tym bardziej, że nogi pobolewają. Dobiegłem bez zmęczenia z czasem 44:12, co dało mi 61 miejsce na 276 osób, które ukończyły bieg.
W sobotę 28 lipca odbył się czwarty Półmaraton Ziemi Puckiej. To był już
mój trzeci start w tym półmaratonie, przez co z roku na rok mogłem
zaobserwować rozwój tej imprezy i coraz większe zainteresowanie ze
strony biegaczy. Także w tym roku zawodnicy licznie stawili się na
starcie nawet pomimo tak trudnych warunków pogodowych jakie panowały w
sobotę. Temperatura powietrza przekraczała 30C a bezchmurne niebo
zapewniało zawodnikom kąpiel słoneczną. Zawody w Pucku stały na bardzo
wysokim poziomie organizacyjnym, wszystko było przeprowadzone bardzo
sprawnie: biuro zawodów oraz organizacja startu i mety na miejscowym
stadionie. Na uwagę zasługuje poczęstunek kawą i ciastkami w biurze
zawodów przed startem. Jest to bardzo dobry pomysł na ugoszczenie
zawodników i miłe spędzenie czasu na towarzyskich rozmowach w
oczekiwaniu na rozpoczęcie zawodów. Na linii startu stanęło około 750
zawodników, pojawiła się liczna grupa biegaczy z Kenii oraz Białorusi i
Ukrainy.
Swój letni urlop rozpocząłem startem w półmaratonie. W sobotę, 21 lipca,
wyruszyłem do Chrzypska Wielkiego na bieg o Puchar Grupy Krotoski -
Cichy, który był tegorocznym debiutem na mapie biegowej. Trasa zawodów
usytuowana została nad jeziorem Chrzypskim. Spora część trasy została
wyznaczona ścieżkami i drogami polnymi niekiedy bardzo piaszczystymi co
sprawiało że biegło się ciężko i raczej nie było mowy o jakiś
rekordowych osiągnięciach. Skalę trudności biegu dodatkowo zwiększyły
częste podbiegi, które zaskoczyły bardzo wielu biegaczy nie
znających dobrze tej okolicy. Myślę, że obok Pobiedzisk to jest jeden z
trudniejszych półmaratonów rozgrywanych w Wielkopolsce. Trasa biegu
składała się z dwóch okrążeń po około 10,6km. Zawodnicy mieli do wyboru
przebiec jedno lub dwa okrążenia czyli odpowiednio ćwierć -, lub
półmaraton. Zawody na dystansie 21,097 km ukończyło 98 biegaczy a
pierwszy na mecie zameldował się Tomasz Chawawko z czasem 1:22:41. Czas
zwycięzcy nie był rewelacyjny co również świadczy o dużej skali
trudności biegu. Sam również nie byłem zadowolony ze swojego rezultatu
zajmując 92 miejsce z czasem 2:16:44. Ale jeśli chodzi o bieg: trasę i
organizację to wszystko w jak najlepszym porządku!
15 lipca pojechaliśmy z Heniem do Pobiedzisk na 23 półmaraton Jagiełły, w
którym obydwaj startowaliśmy już dwukrotnie. Podczas obu startów
przeżywaliśmy tam katusze, bo dosyć, że górki i pagórki, 2 pętle, to
jeszcze upał był ok 30 stopniowy. Tym razem lepiej, wprawdzie górki i
pagórki pozostały bez zmian, jednak pogoda dopisała i było ok 20- 22
stopni. Po dojechaniu na miejsce spotkaliśmy Marcina ze Swarzędza i
bukowianina, zresztą mojego sąsiada Waldka. W biurze zawodów wszystko
szybko i sympatycznie. Później na start.
W niedzielę, 8 lipca, pobiegłem w Kołaczkowie. Bieg o Złoty Kłos na
dystansie 10km posiada wieloletnią tradycję. Tegoroczna XXXI edycja
odbyła się po rocznej przerwie. Na zawody wyruszyłem wcześnie rano
ponieważ start zaplanowany był na godzinę 10.00, po to żeby zdążyć
przebiec przed największymi upałami. Tradycyjnie jednak w Kołaczkowie
było bardzo gorąco. Do rywalizacji stanęło ponad sto osób, trasa została
lekko zmodyfikowana w porównaniu z poprzednimi edycjami, po to żeby
wynosiła równe 10km. Na trasie znajdował się jeden punkt z wodą,
trochę obawiałem się po doświadczeniach z poprzedniej edycji że może
zabraknąć wody ale na szczęście w tym roku wszystko było zorganizowane
dużo lepiej. Zawody wygrał Yuriy Blahodir z czasem 33:26, wśród kobiet
Monika Stefanowicz 37:03 w sumie zawody ukończyło 106 zawodników. Na
metę dotarłem w czasie 54:43 zajmując ostatecznie 74 miejsce.
1 lipca razem z Heniem, Arkiem i Jackiem z Opalenicy pojechaliśmy do
Obornik na Półmaraton Złotej Pyry, a zarazem 1 Mistrzostwa Polski samorządowców
w Półmaratonie. Po dojechaniu zauważyliśmy, że w Obornikach odbywa się
jakaś większa impreza, bo było mnóstwo straganów. Pogoda nie była za
sympatyczna: upał i po nocnych opadach bardzo duża wilgotność powietrza,
ale cóż... to nie jest dystans dla cieniasów :-). Po szybkim
załatwieniu formalności związanych z zarejestrowaniem się w biurze
zawodów, poszliśmy coś zjeść. Zauważyłem, że dostałem inną koszulkę niż
Heniu - samorządową, medal zresztą też, choć zwykły medal był bardziej
okazały :-).
24 czerwca, drugi rok z rzędu, z naszej
inicjatywy, odbył się Parafialny Przełaj upamiętniający Bł. Rafała
Chylińskiego. Współorganizacją imprezy zajął się również MGOK w Buku. Patronat nad imprezą objął Przewodniczący Rady Miasta i Gminy Buk Pan Andrzej Jankowski. Gościem specjalnym imprezy była Pani Maria Pańczak, seniorka biegów ulicznych bardziej znana jako "Pani Parasolka". Impreza skierowana była do rowerzystów, chodziarzy nordic walking oraz biegaczy. Trasa wynosiła ok. 7 km. Prowadziła spod Bukowskiej Fary przez
Wielką Wieś, drogą polną pod krzyż upamiętniający Błogosławionego w Wysoczce (gdzie ów mieszkał) i z powrotem. Pod krzyżem ksiądz Proboszcz Andrzej Szczepaniak opowiedział krótko historię Błogosławionego. Spragnieni i nieco głodni uczestnicy mogli się w tym czasie napić i posilić specjalnie na tę okazję przygotowanymi przez mieszkańców wsi słodkościami. Nie był to jednak koniec atrakcji w tym miejscu. Sygnał do drogi powrotnej dał wystrzał z armaty. Na mecie imprezy na wszystkich uczestników czekały pamiątkowy medal
oraz przygotowane przez bukowskich piekarzy słodkości. Na
starcie imprezy stanęło 191 biegaczy, rowerzystów i chodziarzy, co stanowi 77% wzrost frekwencji w stosunku do roku poprzedniego. Inicjatorzy imprezy już
myślą nad jeszcze większym uatrakcyjnieniem przyszłorocznej edycji. Wszystkim obecnym serdecznie dziękujemy!
Półmaraton w Grodzisku Wielkopolskim to już impreza niemal legendarna. Rokrocznie, rzesze biegaczek i biegaczy z całego kraju, zjeżdżają do tej uroczej miejscowości by ścigać się na dystansie 21,097 km. Impreza zyskała uznanie biegaczy głównie przez swoją niemal perfekcyjną organizację. Sądząc po opiniach wyrażanych w sieci, uczestnicy poprzednich edycji praktycznie nie mieli na co narzekać. Nie inaczej było również w niedzielę 10 czerwca, gdzie na starcie imprezy stanęło blisko 2200 biegaczek i biegaczy. W tym gronie nie mogło zabraknąć również licznie tym razem reprezentowanej ekipy "Bukowskich Biegaczy". Aura ostatnio nie jest zbyt łaskawa dla biegaczy. Od kilku dobrych tygodni praktycznie każde zawody odbywają się w niesamowitym upale. W niedzielę było podobnie i przyszło nam startować w potwornym słońcu. Zawody, z czasem 1:04:51, wygrał Kenijczyk Sawe Elisha Kiprotich. Wśród pań, z czasem
1:18:58 triumfowała Katarzyna Durak z Wrocławia. Najlepszym z naszego - nieformalnego - klubu okazał się Krzysztof, który z czasem 1:28:52 minął metę na 97 miejscu. Ostatecznie bieg ukończyło 2060 biegaczek i biegaczy.
Wszystkich gorąco zapraszamy na II Parafialny przełaj im. Bł. Rafała Chylińskiego. Impreza ma charakter towarzyski - nie ścigamy się. Biegniemy, idziemy i jedziemy w miarę zwartą grupą tak, by każdy mógł spokojnie pokonać trasę (ok. 7 km w obie strony). Dla każdego uczestnika przygotowaliśmy pamiątkowy medal i małą słodycz. W razie możliwości wszystkich zainteresowanych prosimy o kontakt pod nr telefonu 796 064 410, co pozwoli nam na lepszą organizację imprezy. Zapraszamy!
Weekend 9/10 czerwca to planowane występy w dwóch półmaratonach,
czyli w sobotę w 1 BASF PÓŁMARATON ŚREM, natomiast niedziela to 6
Półmaraton w Grodzisku. W sumie jeszcze nie biegłem 2 półmaratonów dzień po dniu, ale raz kozie śmierć. Do Śremu pojechałem ok 7 rano, łatwo trafiłem do biura zawodów, dzięki
uprzejmości miejscowych Policjantów. W samym biurze miłe dziewczyny
szybko odprawiły mnie z kwitkiem, poinformowały i pozostało czekać na
bieg. W pakiecie startowym, oprócz koszulki i batonika był szalik
reprezentacji Polski, który otrzymało pierwszych 250 zapisanych. Pojawił się oczywiście VIP, w sumie 3, a byli to Marcin Urbaś, Waldemar
Cierpiński (znany niegdyś maratończyk), no i ... Ryszard Grobelny,
czyli prezydent Poznania. W sumie całkiem miły gość tak z rozmów
przedbiegowych :-).
W niedzielę 3 czerwca odbyły się Mistrzostwa Polski Weteranów w
Półmaratonie. Impreza w Murowanej Goślinie w kalendarzu biegowym
istnieje już ponad 30 lat. Pomysłodawcą tego biegu był bardzo znany
Polski lekkoatleta i maratończyk Henryk Braun, którego sylwetka została
przybliżona przez komentatora prowadzącego zawody. W biegu mogą
wystartować zawodnicy którzy mają ukończone 35 lat. Po raz drugi z rzędu
miałem okazję uczestniczyć w tych zawodach. W porównaniu z poprzednim
startem gdzie było około 30°C - w tym roku było wręcz zimno a
temperatura nie przekraczała 10°C.
2 czerwca, w Czeskich Dolanach odbył się CZECHMAN Triatlon, w którym wystartował Krystian Błaszczak (który na tę imprezę zmienił barwy klubowe...). Zawodnicy mieli do przepłynięcia dystans 1,9 km, następnie 90 km musieli przejechać rowerem, a na koniec przebiec 21,097 km. Cały dystans, to połowa dystansu Ironmana, najsłynniejszego i najtrudniejszego triatlonu na świecie. Pokonanie całej trasy zajęło Krystianowi 5 godzin 6 minut i 6 sekund (odpowiednio: pływanie 00:30:23 (miejsce 153), jazda na rowerze 02:44:18 (miejsce 229), bieganie 01:40:13 (miejsce 136), co pozwoliło mu na zajęcie 175 miejsca na 344 sklasyfikowanych. Zawody z czasem 04:00:19 wygrał Słowak Karol Dzalaj, do którego Krystian stracił 01:05:47.
Zadowolenie z realizacji kolejnego kroku w przygodzie z bieganiem
przyćmiły zmęczenie. Za pomoc w moim debiucie dziękuje doświadczonemu
koledze Heniowi Rogozińskiemu, który udzielił cennych wskazówek "jak
biec" oraz Grzesiowi Rybackiemu, który dzielnie "eskortował" mnie do
samej mety. Czas 2h 10minut 14sek. Jest nad czym pracować. A apetyt na
bieganie rośnie wraz z każdym przebiegniętym kilometrem!
Miniony weekend, a w szczególności miniona niedziela, ponownie obrodziły w biegowe imprezy. W Dąbrówce (podpoznańska gmina Dopiewo) odbył się "Bieg o Koronę Dąbrówki" - zawody przełajowe na dystansie 10 km. Tarnowo Podgórne zorganizowało "I Półmaraton Lwa", imprezę mocno promowaną w mediach, i równie mocno obsadzoną. Ciekawa impreza została również zorganizowana w Wolsztynie, gdzie pod szyldem "I Wolsztyńskiej Dziesiątki" odbyły się zawody na dystansie 10 km. Było zatem gdzie biegać. Ania, Tomek, Henio, Adam, Andrzej, Grzegorz, Kamil i Waldek pobiegli w Tarnowie Podgórnym, a Krystian i ja wystartowaliśmy w Dąbrówce.
W piątek, 25 maja, w bukowskim przedszkolu im. Krasnala Hałabały Tomek opowiadał o bieganiu. A że mało co działa na dziecięcą wyobraźnię tak jak obraz, swoje opowieści wzbogacił specjalnie na tę okazję przygotowanymi zdjęciami i filmami (co można zobaczyć na poniższych zdjęciach). Tomek pochwalił się również kolekcją medali, jakie udało mu się wybiegać przez te kilka lat. Sądząc po dziecięcych twarzach, spotkanie musiało być bardzo interesujące. Niewykluczone, że pośród bukowskiej dziatwy narodził się właśnie kolejny biegacz.
Piękna, słoneczna pogoda nie zawsze jest pożądana. Nie była również
oczekiwana przez uczestników 30 Maratonu Toruńskiego, w którym
reprezentowałem naszą gminę w mistrzostwach Polski samorządowców i
polityków. W niedzielę o godzinie 9:10 prawie 500 osób wyruszyło na
trasę maratońską, czyli 42 kilometry i 195 metrów. W temperaturze
sięgającej 29 stopni, na w większości odsłoniętej i nasłonecznionej
trasie zawodnicy zmagali się zarówno z dystansem, jak i samym sobą. O
trudności biegu niech świadczy fakt, iż z całej stawki tylko 4
zawodników ukończyło bieg w czasie poniżej 3 godzin, co jest
niespotykane. Czas zwycięzcy, którym został Anoshka Mikalai z Białorusi
2:37:45 w porównaniu do wyników innych maratonów jest czasem zdecydowanie słabym, jednak wspomniane warunki nie pozwalały na nic więcej.
W minioną sobotę, 19 maja, stawiłem się wspólnie z Marianem i Andrzejem na starcie "Polska biega", ogólnopolskiej akcji, do której przyłączyły się również władze miasta i gminy Buk, (a konkretnie bukowski OSiR). Akcji, mającej na celu propagowanie biegania jako zdrowego stylu życia. W imprezie wzięli udział głównie najmłodsi "biegacze" z Buku i okolic, choć kilku dorosłych również zdecydowało się na udział w tej imprezie. Krótko przed startem zobligowałem się do bycia "zającem", tzn. miałem prowadzić całą grupę równym tempem tak, by każdy mógł swobodnie przebiec cały dystans (wyszło gdzieś ok. 2,4 km). Niestety, z "zającowania" nic nie wyszło. Krótko po tym jak wystartowaliśmy cała dziatwa poszła niczym Usain Bolt w wyścigu na 100m i moje "zającowanie" diabli wzięli :) Co prawda dzieciaki bardzo szybko opadły z sił, ale patrząc na ich uśmiechnięte twarze bawiły się przednio. Nasza trójka, wraz z kilkoma "usłuchanymi" całą trasę przetruchtała, głównie rozmawiając. Na mecie na każdego z uczestników czekał dyplom, który osobiście wręczał Burmistrz Miasta i Gminy Pan Stanisław Filipiak. Dodatkowo Marian odebrał nagrodę dla najstarszego mężczyzny biorącego udział w imprezie.
W sobotę 12 maja odbył się ostatni ósmy bieg z cyklu GP Poznania w
Biegach przełajowych. Jak zwykle w tegorocznej edycji pogoda była
optymalna do szybkiego biegania. Jak każda z poprzednich eliminacji
cyklu również ostatni bieg cieszył się ogromnym zainteresowaniem
biegaczy. Na starcie stanęło ponad 400 zawodników. Tradycyjnie już
stawiła się duża grupa zawodników z naszego klubu. Aby zostać
sklasyfikowanym w cyklu Grand Prix należało ukończyć minimum pięć
biegów. Ten cel został osiągnięty w większości przez naszych biegaczy.
Na mecie 8 biegu pierwszy zameldował się Tomasz Szymański uzyskując czas
16:08 min. Wśród kobiet najlepsza okazała się Anna Swoboda finiszując w
czasie 19:09 min.
Ostatnia niedziela obrodziła w sportowe imprezy co spowodowało, że praktycznie każdy z nas startował gdzie indziej. Krystian startował w Poznaniu i Dopiewie, Tomek z Heniem w Dusznikach, ja w Poznaniu, a Marian wybrał się do Swarzędza by wystartować w zawodach na 10 km. Trasa biegu posiadała atest PZLA, a start i meta biegu zlokalizowane były na swarzędzkim rynku. Organizator ustalił limit zgłoszeń do 1000 osób. Nie wiem, ile osób stanęło na starcie, ale zawody ukończyła liczba 640 zawodniczek i zawodników. Marian, z czasem 40:12, zajął 92 miejsce. Z tego co wiem, jest to Jego nowa życiówka na tym dystansie, poprawiona o 7 sekund. Poprzednia została ustanowiona w... 2003 roku. Oj długo musiałeś czekać :)
Miasto i gmina Buk przyłącza się do ogólnopolskiej akcji "Polska Biega". Już w najbliższą sobotę, 19 maja, wszystkich chętnych, a w szczególności tych niechętnych, zachęcamy do przebiegnięcia kilku kilometrów. Start godz. 11 z parkingu przy markecie Netto. Więcej informacji oraz regulamin można znaleźć pod tym linkiem. Jak czas pozwoli, któryś z nas również stawi się na starcie tej imprezy. Organizatorem zawodów jest OSiR w Buku.
Nie zapodałem wam ostatnio żadnego utworu, a to wszystko przez chroniczny brak czasu. Jak widzicie, wiele się dzieje na biegowych - i nie tylko - trasach, o czym trzeba przynajmniej kilka słów napisać... Nic to jednak, na dobrą muzykę nigdy nie jest za późno. Kilka słów wstępu; pamiętacie taki program dla młodzieży "Morze", a w szczególności utwór z czołówki programu, emitowanego gdzieś chyba na początku lat 90 tych? Dzisiaj dla Was utwór The Pirates & Mike Brady "Song Of Victory", pierwotnie wykorzystany w filmie "The Pirate Movie". Obyście zawsze zwycięzcy przekraczali linię mety, jakakolwiek i gdziekolwiek by ona nie była.
Obiecałem sobie, że po półmaratonie w Trzemesznie przerwa startowa w
ramach odpoczynku do maratonu w Toruniu 20 maja, czyli mojej jedynej i
niepowtarzalnej szansy podiumowej (mistrzostwa Polski samorządowców i
polityków w maratonie). Miały być tylko codzienne poranne biegi, ale...
bieg w Dusznikach za darmochę, blisko, to się pojechało. Heniu też był
chętny, więc towarzystwo miłe też było. Trasa to ok 6 km po ścieżce
dydaktycznej. Dzień wcześniej pojechałem sobie z Mają i Cortesem na ową ścieżkę
dydaktyczną pospacerować. Widoki super, zajączki i wiewiórki sobie
kicały/biegały, piesek baraszkował po krzaczkach, a tata z córką
spędzili wspaniałe 2,5 godziny w lesie. Ale wróćmy do startu. Pojawiło
się na nim prawie 80 osób i oprócz mnie i Henia z Buku byli jeszcze
Hubert Lechniak i Adam Drzymała. Moje założenie na ten bieg było... nie
śpieszyć się, tylko potruchtać wspólnie z Heniem i podziwiać przyrodę,
wszak nie zawsze trzeba zapierd.... byle szybciej do mety. Ruszyliśmy i szczerze
powiem, że z początku dziwnie się czułem będąc prawie na końcu, ale po
kilku minutach minęło mi to i delektowałem się biegiem. Z czasem
zaczęliśmy doganiać jakieś osoby i kilkanaście nawet bez problemu
wyprzedziliśmy (w tym Iwonkę - żonę Arka z Opalenicy). Trasa ostatecznie
miała 5,7 km drogami leśnymi, w pewnym momencie musieliśmy nawet
pokonywać strumień płynący w poprzek drogi :-). Na metę, tak jak podczas
całego biegu wbiegliśmy razem z czasem 30:05, czyli bez fajerwerków,
ale tutaj czas i miejsce nie były istotne :-).
Kilka słów o tym co działo się 13 maja, w Lasku Marcelińskim, napisał już Krystian. Chciałbym jednak dodać jeszcze coś od siebie. Niedzielny poranek nie przywitał nas radosną aurą. Było wietrznie, zimno. Choć start zaplanowano na godzinę 12, na miejscu stawiliśmy się już ok. godz 10. Pozwoliło nam to na spokojne zapoznanie się z trasą. Gdy już wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać (głównie ja, gdyż Krystian startował już drugi raz w tym miejscu), udaliśmy się do strefy zmian gdzie złożyliśmy swoje rowery, a później na start. W związku z tym, że organizator ustalił limit uczestników do 100 osób (lista startowa była zamknięta na długo przed startem), nie było tłoku.
Dzisiejsza pogoda jest dobrym podsumowaniem moich dzisiejszych startów w zawodach. Rano wraz z Bartkiem udaliśmy się do Poznania na duathlon "XDU Wiosna". Miało to być dla mnie ważne przetarcie przed czerwcowym triathlonem w Czechach. Dystans duathlonu składał się z 4 km biegu, 13 km rowerem MTB i ponownie 2 km biegu. Pierwszy etap biegowy przebiegł po mojej myśli - narzuciłem dobre tempo, utrzymując się w pierwszej 10 stawki. Następnie, na etapie roweru było już trochę trudniej (rower MTB nie jest moją specjalnością), ale mimo to starałem się utrzymywać w miarę dobrą pozycję. Niestety, po pierwszym okrążeniu (etap MTB składał się z trzech okrążeń) pękł mi łańcuch i musiałem zejść z trasy. Na szczęści drugi reprezentant naszego Klubu - Bartek Budych ukończył zawody bez żadnych przygód (debiut w tego typu imprezie) i zajął 49 miejsce z dobrym czasem 01:08:16.
W niedzielę 6 maja odbyła się XXIX edycja Pszczewskiej Dwudziestki. Po
raz drugi z rzędu miałem okazję uczestniczyć w tym biegu. Nie są to może
zawody które mogłyby dorównywać frekwencją najlepszym półmaratonom,
ale organizacja tego kameralnego biegu zasługuję na wielkie słowa
uznania. Na zawody wyruszyłem w niedzielę rano przy mocno padającym
deszczu i temperaturze powietrza około 5°C. Trochę miałem obawy przed
tym startem gdyż dwa dni wcześniej mocno męczyłem się na trasie Mogilno -
Trzemeszno żeby w ogóle dotrzeć do mety. Po dotarciu do biura
zawodów w miejscowej szkole, zastałem dość długą kolejkę po odbiór
numerów startowych ale na szczęście wszyscy oczekujący zostali sprawnie
obsłużeni i jeszcze pozostało trochę czasu na przeprowadzenie spokojnej
rozgrzewki. Na pół godziny przed startem po opadach deszczu nie było
prawie śladu - w takich warunkach można być spokojnym o osiągnięcie
dobrego rezultatu. Na starcie do biegu głównego stanęło 176 zawodników
oraz czworo w klasyfikacji wózków inwalidzkich. Start i meta biegu
zostały usytuowane na miejscowym rynku. Trasa przebiegała ulicami
Pszczewa oraz przez pobliskie miejscowości: Silna i Świechocin, bardzo
malownicza głównie wiodła przez las oraz łąki, z małymi podbiegami,
które jakby były bardziej odczuwalne w drugiej części
zawodów. Na szczególne wyróżnienie zasłużyły punkty
żywieniowe, oprócz wody można było posilić się kawałkami pomarańczy oraz
słodyczy, wszystko to wystarczyło dla całej stawki zawodników.
Kolarze mają swój Paryż - Rubaix, jeden z najcięższych jednodniowych wyścigów kolarskich zwany również "Piekłem Północy". Ja od 3 maja 2012 r. mam Mogilno - Trzemeszno, moje, jak do tej pory, najgorsze i najcięższe zawody biegowe. Zawody, podczas których w piekącym słońcu, upale nie do zniesienia, raz to umierałem, raz to zmartwychwstawałem. Półmaraton im. Jana Kilińskiego, którego trasa wiodła z Mogilna do Trzemeszna, wchodzi w cykl GP Województwa Wielkopolskiego w Półmaratonie. Do Trzemeszna udałem się wraz z Heniem, Tomkiem oraz dwójką znajomych z Poznania i Opalenicy. Na miejscu przywitała nas wspaniała, upalna aura. Po tym, co mnie spotkało w Obornikach, byłem już jednak na takie warunki przygotowany (przynajmniej tak mi się wówczas wydawało). Odbiór pakietu, skok w biegowe ciuchy i oczekiwanie (które nieco się przeciągnęło) na autobus, który miał nas zawieść do Mogilna, gdzie znajdował się start biegu. W Mogilnie zrobiliśmy sobie małą rozgrzewkę i ok. godz. 10.30, po przemarszu orkiestry "dyntej" i lokalnych dygnitarzy, stawiliśmy się na starcie.
W środę, 2 maja, Andrzej Smyk wystartował w XXX Jubileuszowym Biegu Ulicznym w Krapkowicach. Trasa biegu, licząca 10 km, prowadziła ulicami centrum miasta oraz posiadała atest PZLA. Pokonanie trasy zajęło Andrzejowi 1 godzinę, 8 minut i 35 sekund i pozwoliło na zajęcie 532 miejsca na 559 zawodników, którzy minęli linię mety. Zawody z czasem 00:31:02 wygrał Julius Lagat (Kenijczyk, jakby co). Wśród Pań, z czasem 00:37:14, triumfowała Białorusinka Aleksandra Duliba. Na trasie nie zabrakło również pięknych momentów, kiedy to jeden z zawodników pomógł innemu gdy ten złapał kontuzję. Takie zachowanie nie umknęło organizatorom, którzy postanowili nagrodzić biegacza za postawę fair - play na trasie. Wszystkim gratulujemy!
Kiedy ja pokonywałem kilometry w Obornikach, Waldek w tym czasie pokonywał kilometry w Toruniu na Run Toruń 2012, nowej imprezie na biegowej mapie Polski. Przy tworzeniu trasy Run Toruń 2012, organizator postawił sobie za cel pokazanie największych atutów turystycznych Torunia. Trasa prowadziła i pokazywała zarówno "nowy" Toruń (czyli najnowocześniejszy stadion żużlowy na świecie Motoarena oraz najnowsze i największe centrum handlowe w Toruniu "Plaza") oraz najsłynniejsze toruńskie zabytki (czyli pomnik Mikołaja Kopernika,
Krzywą Wieżę, Stary i Nowy Rynek, Dom Mikołaja Kopernika oraz znaną w
całej Polsce ulicę Szeroką).
Oborniki, to tu wszystko się zaczęło, i szkoła się zaczęła i bieganie się zaczęło... Parafrazując słowa Jana Pawła II (pamięci którego był ten bieg); dokładnie rok temu, po nieco ponad miesiącu biegania to właśnie w Obornikach debiutowałem w zawodach biegowych. Dystans 10 km przebiegłem wówczas w czasie 58 minut i 22 sekund. W czasie, nie ma co ukrywać, słabym. Czułem wówczas, że mogło być szybciej, lepiej, ale frycowe trzeba było przecież zapłacić. Najważniejsze, że przebiegłem całą trasę i nie ukończyłem zawodów na ostatnim miejscu :).
Nie samym bieganiem żyją "Bukowscy biegacze". Gdy nie biegają, to... jeżdżą na rowerze! :) W sobotę, 28 kwietnia, Krystian wziął udział w VI Trzebnickim Maratonie Rowerowym, który wchodzi w cykl Pucharu Polski w Szosowych Maratonach Rowerowych. Trasa maratonu została wytyczona publicznymi drogami asfaltowymi o dość dobrej nawierzchni. Oznakowanie dróg organizator ocenił jako dobre. Ukształtowanie terenu było zróżnicowane: 40% trasy stanowił teren dość płaski, a 60% teren pagórkowaty. Pagórki na trasie to Wzgórza Trzebnickie popularnie nazywane Kocimi Górami. 30% trasy biegło wśród malowniczo położonych stawów i lasów w Parku Krajobrazowym Doliny Baryczy.
Pierwszym oficjalnym hymnem wielkiej sportowej imprezy jaki utkwił mi w
pamięci, a którym już to świadomie się zachwycałem, był ten z Letnich
Igrzysk Olimpijskich w Seulu, w 1988 roku. Później były Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie
(1992 r.) i utwór "Barcelona", który na otwarcie igrzysk wykonali wspólnie
Freddie Mercury i Montserrat Caballe. Potem był "The Cup Of Life",
który w 1998 roku wylansował Ricky Martin podczas rozgrywanych na
francuskich boiskach Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej. Utwór, który
królował we wszystkich radiowych stacjach i wszystkich dyskotekach.
Później był stworzony przez Marka Torzewskiego dla potrzeb MŚ w 2002
roku w Korei i Japonii utwór "Do przodu Polsko!". Utwór, który dziesięć lat temu wydawał mi się trochę zbyt pompatyczny, potrafi jednak chwycić
za serce. No i jeszcze "Waka, Waka (This Time For Africa)" Shakiry, będący oficjalnym przebojem Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej 2010 r., rozgrywanych na boiskach RPA, który dotarł chyba do każdego zakątka globu. Nie wypada przy tej okazji nie wspomnieć również o nieśmiertelnym "Futbol" Maryli Rodowicz, który
niósł do sukcesów "Orły" nie tylko Górskiego, ale później i Piechniczka.
Utwór ponadczasowy, tryskający radością, spontanicznością i pozytywną
energią! Wszystkie one miały wspólny mianownik. Działały jak magnes. Przyciągały i stanowiły wspaniałe tło, dla wszystkich tych sportowych imprez.
Test Coopera (czyt. test Kupera) – próba wytrzymałościowa opracowana przez amerykańskiego lekarza Kennetha H. Coopera na potrzeby armii USA w 1968
roku, polegająca na 12-minutowym nieprzerwanym biegu. Obecnie jest
szeroko stosowany do badania sprawności fizycznej przede wszystkim
sportowców. Kenneth Cooper opracował zestaw ćwiczeń obejmujących bieg, chód, plywanie i kolarstwo. Jednak to próba biegowa cieszy się największą popularnością. Kondycję fizyczną, w zależności od wieku i płci określa się na podstawie pokonanego dystansu. (za Wikipedią).
W minioną niedzielę czwórka Bukowskich biegaczy: Tomek, Henryk, Waldek i Bartek wystartowała w półmaratonie crossowym, który odbył się w Bukowcu k. Nowego Tomyśla. Na starcie stanęło nieco ponad 200 biegaczek i biegaczy. Zawody wygrał Marcin Zagórny z Radnicy, który z czasem 1:14:02 jako pierwszy minął linię mety. Wśród pań najlepsza okazała się Anna Ficner ze Złotoryi, która dystans półmaratonu pokonała w czasie 1:25:03. Tomek okazał się najszybszy z naszego grona. Trasę pokonał w czasie 1:36:31. Oprócz startu/mety, które były zlokalizowane na boisku lokalnej drużyny piłkarskiej oraz pierwszych, asfaltowych metrów trasa prawie cały czas biegła polnymi ścieżkami oraz malowniczymi leśnymi duktami. Trasa nie należała do najłatwiejszych, jednak piękna pogoda oraz widoki rekompensowały trudy biegu.
Z racji tego, że wczoraj szedłem spać przy dźwiękach albumu "The Magician's Birthday" grupy Uriah Heep, to dzisiaj - wiem, z jednodniowym poślizgiem - proponuję Wam, jak dla mnie najpiękniejszy utwór z tego albumu, otwierający go "Sunrise". A teraz, abstrahując nieco od tematu; zapoczątkowałem ten cotygodniowy muzyczny cykl, aby urozmaicić nieco tematykę bloga. Bieganie, bieganiem, ale nie tylko nim człowiek żyje. Nie ukrywam, że moją wielką pasją, nie wiem czy nie większą niż bieganie, jest muzyka i kolekcjonowanie płyt. Co tydzień staram się wybierać jakiś utwór, na który, być może, nigdy byście nie trafili (ha, myślicie, że to takie proste gdy ma się setki płyt, a trzeba wybrać tylko jeden utwór, i to taki, który ma się spodobać wszystkim?! :)) Jeżeli uważacie, że tego typu urozmaicenia są czymś zbędnym, napiszcie to w komentarzu pod postem. Tymczasem, w imieniu swoim i Bukowskich biegaczy zapraszam do słuchania i życzę udanego tygodnia!
"Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich
to ustanowione w 1995 roku przez UNESCO doroczne święto mające na celu
promocję czytelnictwa, edytorstwa i ochronę własności intelektualnej
prawem autorskim.
Pomysł organizacji
święta zrodził się w Katalonii. W 1926 roku wystąpił z nim wydawca,
Vicente Clavel Andrés. 23 kwietnia jest tam hucznie obchodzonym świętem
narodowym, jako dzień jej patrona – Świętego Jerzego. Zgodnie z długą
tradycją w Katalonii obdarowywano w ten dzień kobiety czerwonymi różami,
mającymi symbolizować krew pokonanego przez Św. Jerzego smoka. Z czasem
kobiety zaczęły odwzajemniać się mężczyznom podarunkami w postaci
książek.
23 kwietnia to również
symboliczna data dla literatury światowej. W tym dniu, w roku 1616
zmarli Miguel de Cervantes, William Shakespeare i Inca Garcilaso de la
Vega (przy czym datę śmierci Shakespeare’a podaje się według kalendarza
juliańskiego, a pozostałych dwóch – według gregoriańskiego). Na ten sam
dzień przypada również rocznica urodzin lub śmierci innych wybitnych
pisarzy, np. Maurice’a Druona, Halldóra Laxnessa, Vladimira Nabokova,
Josepa Pla i Manuela Mejía Vallejo.
W
Hiszpanii Dzień Książki jest świętem oficjalnym już od roku 1930. Od
1964 tradycja ta kultywowana jest we wszystkich krajach
hiszpańskojęzycznych. Obecnie Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich
celebrowany jest na całym globie – od Nowej Zelandii po Kanadę."
Sobota 14
kwietnia to dzień Biegu Europejskiego w Gnieźnie. Ja z Bartkiem
jechaliśmy pociągiem, bo każdy miał od rana swoje zajęcia. Pakiety
odebrał nam Heniu- (chórem) dziękujemy!!! Zresztą z Heniem jechał
Krystian, natomiast Marian jechał z Mirką, którą mieliśmy okazje
poznać. Czas do biegu jakoś minął i w końcu ruszyliśmy. Z początku w
miarę ok, czyli starałem się szybko na jakieś 4:15, później
stwierdziłem, że dziś się nie poforsuję, bo jakoś sił brak i
utrzymywałem tempo poniżej 4:20/km, żeby dobiec w miarę. Jakoś tych
10 km nie lubię, wolę półmaratony, bo człowiek mniej się zmęczy przy
nich :-). Dobiegłem z całkiem niezłym czasem, bo tylko 40 kilka sekund
gorszym od życiówki. Ludzie uśmiechnięci, kibice jak to w Gnieźnie super, organizacja niesamowita - jak to w Gnieźnie. Zwyciężył
Krystian Błaszczak z Niepruszewa, który (żartuję), Kenijczyk MUKULE Martin, który osiągnął czas 28:51 i o
1 sekundę wyprzedził Węgra LASZLO Totha. Wśród kobiet, pierwsza na linii
mety zameldowała się Rosjanka TRILINSKAYA Nadezda, która osiągnęła
wynik 34:37.
W sobotę 14 kwietnia, odbył się siódmy bieg z cyklu GP Poznania w
biegach przełajowych. Były to przedostatnie zawody w III edycji. Sobotni
poranek był trochę pochmurny, mglisty, temperatura tylko około 5°C.
Warunki bardzo dobre do biegania i osiągania dobrych wyników. W
przeciwieństwie do poprzedniej edycji, w tegorocznej to już był kolejny
bieg odbywający się w idealnych warunkach atmosferycznych. Na starcie
stanęło ponad 400 zawodników, nie był to rekord frekwencji, ale trzeba
przyznać że, jak na weekend obfitujący w tak ogromną liczbę zawodów
biegowych to i tak jest to wielki sukces. Zaraz po starcie trochę
żałowałem że miałem w jeszcze perspektywie do przebiegnięcia
popołudniowe zawody w Gnieźnie na 10km. Myśl o następnych zawodach
powstrzymywała mnie do pobiegnięcia na maksimum swoich możliwości. Ale
jestem przekonany że jeszcze będę miał okazję poprawić swój rekord nad
Rusałką.
Miało być 15, a wyszło nieco ponad 9 km! Miało być dłuższe wybieganie, jednak nic z tego nie wyszło. Wioter taki, że nie szlo biec. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej. Dzisiaj pierwszy raz biegałem ze słuchawkami na uszach, a w nich - chyba najlepszy album Megadeth - "Rust In Peace", na którym Mustaine i Friedman tną szybko i ostro, niczym krajzega dłonie niewprawionych stolarzy. Jakoś mi jednak takie bieganie nie podchodzi i ze słuchawkami raczej biegał nie będę, a już na pewno nie na zawodach. Do "Rust In Peace" natomiast będę wracał. Nie może być zatem inaczej i na ten tydzień utwór "Hangar 18" z rzeczonego albumu. Bukowscy biegacze zapraszają do słuchania i życzą udanego tygodnia!