środa, 16 maja 2012

Zupełnie lajcikowo w Dusznikach

Obiecałem sobie, że po półmaratonie w Trzemesznie przerwa startowa w ramach odpoczynku do maratonu w Toruniu 20 maja, czyli mojej jedynej i niepowtarzalnej szansy podiumowej (mistrzostwa Polski samorządowców i polityków w maratonie). Miały być tylko codzienne poranne biegi, ale... bieg w Dusznikach za darmochę, blisko, to się pojechało. Heniu też był chętny, więc towarzystwo miłe też było. Trasa to ok 6 km po ścieżce dydaktycznej. Dzień wcześniej pojechałem sobie z Mają i Cortesem na ową ścieżkę dydaktyczną pospacerować. Widoki super, zajączki i wiewiórki sobie kicały/biegały, piesek baraszkował po krzaczkach, a tata z córką spędzili wspaniałe 2,5 godziny w lesie. Ale wróćmy do startu. Pojawiło się na nim prawie 80 osób i oprócz mnie i Henia z Buku byli jeszcze Hubert Lechniak i Adam Drzymała. Moje założenie na ten bieg było... nie śpieszyć się, tylko potruchtać wspólnie z Heniem i podziwiać przyrodę, wszak nie zawsze trzeba zapierd.... byle szybciej do mety. Ruszyliśmy i szczerze powiem, że z początku dziwnie się czułem będąc prawie na końcu, ale po kilku minutach minęło mi to i delektowałem się biegiem. Z czasem zaczęliśmy doganiać jakieś osoby i kilkanaście nawet bez problemu wyprzedziliśmy (w tym Iwonkę -  żonę Arka z Opalenicy). Trasa ostatecznie miała 5,7 km drogami leśnymi, w pewnym momencie musieliśmy nawet pokonywać strumień płynący w poprzek drogi :-). Na metę, tak jak podczas całego biegu wbiegliśmy razem z czasem 30:05, czyli bez fajerwerków, ale tutaj czas i miejsce nie były istotne :-).

Miejsca:
Hubert Lechniak - miejsce 2, czas 19:05
Adam Drzymała - miejsce 16, czas 21:39
Ja i Heniu... miejsce gdzieś tam odległe 59/60.

Po biegu... kiełbaski przy wspólnym ognisku. Impreza kameralna i bardzo sympatyczna. Spotkaliśmy Adama i Huberta z Buku, oraz przesympatyczną rodzinę S. z Opalenicy i równie sympatycznego Kolegę Jacka również z O. Ja spotkałem jeszcze Jolkę z Lusowa, która była ze swoim mężem i synem. Lubię sobie z nimi pogawędzić :-), szczególnie z Koleżanką... Taka to historia biegu na zupełnym lajciku. Na jednym zdjęciu biegnę sam, ale to zrobił mi Heniu, żebym miał co wysłać sponsorowi :-).

Dostęp do relacji z zawodów jest możliwy również przez zakładkę RELACJE.

Pzdr...
Tomasz Giełda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz