poniedziałek, 7 maja 2012

Utwór na (nie)dobry początek... Euro!

Dzisiaj będzie inaczej...

Pierwszym oficjalnym hymnem wielkiej sportowej imprezy jaki utkwił mi w pamięci, a którym już  to świadomie się zachwycałem, był ten z Letnich Igrzysk Olimpijskich w Seulu, w 1988 roku. Później były Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie (1992 r.) i utwór "Barcelona", który na otwarcie igrzysk wykonali wspólnie Freddie Mercury i Montserrat Caballe. Potem był "The Cup Of Life", który w 1998 roku wylansował Ricky Martin podczas rozgrywanych na francuskich boiskach Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej. Utwór, który królował we wszystkich radiowych stacjach i wszystkich dyskotekach. Później był stworzony przez Marka Torzewskiego dla potrzeb MŚ w 2002 roku w Korei i Japonii utwór "Do przodu Polsko!". Utwór, który dziesięć lat temu wydawał mi się trochę zbyt pompatyczny, potrafi jednak chwycić za serce. No i jeszcze "Waka, Waka (This Time For Africa)" Shakiry, będący oficjalnym przebojem Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej 2010 r., rozgrywanych na boiskach RPA, który dotarł chyba do każdego zakątka globu. Nie wypada przy tej okazji nie wspomnieć również o nieśmiertelnym "Futbol" Maryli Rodowicz, który niósł do sukcesów "Orły" nie tylko Górskiego, ale później i Piechniczka. Utwór ponadczasowy, tryskający radością, spontanicznością i pozytywną energią! Wszystkie one miały wspólny mianownik. Działały jak magnes. Przyciągały i stanowiły wspaniałe tło, dla wszystkich tych sportowych imprez.

Dlaczego zacząłem od tych kilku sportowych przebojów? Ano dlatego, że - prawdopodobnie - dzięki głosom ludzi o wrażliwości artystycznej konia, oficjalnym hitem (hymnem?) Reprezentacji Polski w piłce nożnej na zbliżające się Mistrzostwa Europy, została wybrana nieco przaśna w swojej formie piosnka pod zabawnym tytułem "Koko, Euro spoko" wykonywana przez zespół Jarzębina. Utwór, który - paradoksalnie - może stać się fenomenalną bronią na Ruskich, Czechów czy Greków. No przecież jeszcze zanim zabrzmi  pierwszy gwizdek, oni już będą leżeć na murawie... poskładani ze śmiechu. Ach, wyobrażam sobie również ten cudowny angielski humor, gdy jakiś sprawozdawca BBC będzie relacjonował otwarcie polsko-ukraińskich mistrzostw, z "Euro spoko" w tle...

Może (raczej na pewno) wymagam za dużo, ale czy w kraju, który wydał na świat Chopina nie ma już kompozytorów, którzy  potrafiliby stworzyć kompozycję emocjonalnie choć trochę zbliżoną do tych kilku,  wyżej wymienionych? Kompozycji, chwytającej za serce, sprawiającej że ciary idą po plecach gdy się jej słucha przed meczem. Jak długo można jeździć na  takich "Pieśniach o Małym Rycerzu"? Czy Polska nie może być  również kojarzona z pozytywnymi emocjami przede wszystkim, z radością i spontanicznością, a tylko z jakimś tanim folklorem? W promowaniu kiczu i bylejakości to my jesteśmy nie tylko mistrzami Europy, ale i Świata! Brawo drodzy rodacy! Tłem dla popisów wielkich piłkarskich wirtuozów  w naszym Kraju będzie utwór, który brzmi równie dobrze, jak przyśpiewki wyśpiewywane przez głupków wioskowych na derbach w B klasie. Brawo!

Poniżej, hymn Letnich Igrzysk Olimpijskich, Seul 1988. Zapraszam do słuchania i życzę udanego tygodnia, a kibicom sportowym wielu wspaniałych emocji, i aby tłem dla nich była równie wspaniała muzyka.


PS. Relacje z biegowych imprez pojawią się w najbliższych dniach.

Dodał: Bartek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz