W sobotę, 12 stycznia, wystartowaliśmy z Heniem w VI
Chrustowskim Biegu Zimowym w Chrustowie k. Obornik. Zawody, obok II Biegu Papieskiego, Biegu o Puchar Złotej Pyry oraz Biegu Niepodległościowego, były ostatnimi wchodzącymi w III Grand
Prix Obornik w Biegach. Trasa o długości 12 km, zaczynała i kończyła się w Chrustowie, prowadząc również przez Żukowo, Górkę i ponownie przez Żukowo. Dystans 12 km najszybciej pokonali: wśród panów Łukasz Wirkus z czasem 40:20, a wśród Pań Katarzyna Bartoszek z czasem 54:09 (73 miejsce). Heniek z czasem 1:17:14 uplasował się na 265 pozycji, ja, z czasem 55:11, zająłem miejsce 79. Zawody ukończyło 277 biegaczy.
W Obornikach w nocy z piątku na sobotę spadło sporo śniegu, dlatego bieg, odbywał się w iście zimowej scenerii (nazwa zobowiązuje). Już jadąc na zawody, widząc te ośnieżone pola i słysząc hulający wiatr, mocno mi się papa śmiała na warunki, w jakich przyjdzie mi pokonywać kilometry. I tak tez było. Trasa, w większości niczym nie osłonięta od wiatru, prowadziła drogami asfaltowymi pośród pól, z wiatrem wiejącym prosto w twarz na odcinku ok. 4 km (tj. chyba od 7-8 km aż do mety). Fragment ok. 1-2 km trasy dodatkowo wiódł po oblodzonych kocich łbach, na których noga mocno uciekała. Pomimo tych warunków jednak, biegło mi się tego dnia rewelacyjnie. Szkoda tylko, że przez większość trasy w samotności, co nie pozostało bez wpływu na uzyskany wynik. Próbowałem po drodze zgarniać kogo się da, ale niestety, chłopaki nie chcieli się przyłączać i musiałem gonić samemu :) Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło, siły są, więc w następnych startach powinno być dobrze. Aha, jeden z nielicznych startów gdzie trafiłem z ubiorem ;) No i strzałem w "10" okazały się też okulary z białymi szkłami, które ze sobą zabrałem. Gdy inni zawodnicy mrużyli oczy przed zacinającym śniegiem i wiejącym prosto w twarz wiatrem, ja się tym nie przejmowałem :)
Po biegu na wszystkich biegaczy czekała ciepła kiełbaska, bułeczka, gorąca herbata i pączek. Wszystko przebiegło w fajnej, radosnej atmosferze. Ponadto, spotkałem kilku znajomych, których zbyt często nie widuję, przybiłem kilka piątek, zamieniłem kilka zdań. To była udana impreza i jeżeli tylko zdrowie pozwoli, na starcie w Chrustowie będę stawiał się co rok.
W Obornikach w nocy z piątku na sobotę spadło sporo śniegu, dlatego bieg, odbywał się w iście zimowej scenerii (nazwa zobowiązuje). Już jadąc na zawody, widząc te ośnieżone pola i słysząc hulający wiatr, mocno mi się papa śmiała na warunki, w jakich przyjdzie mi pokonywać kilometry. I tak tez było. Trasa, w większości niczym nie osłonięta od wiatru, prowadziła drogami asfaltowymi pośród pól, z wiatrem wiejącym prosto w twarz na odcinku ok. 4 km (tj. chyba od 7-8 km aż do mety). Fragment ok. 1-2 km trasy dodatkowo wiódł po oblodzonych kocich łbach, na których noga mocno uciekała. Pomimo tych warunków jednak, biegło mi się tego dnia rewelacyjnie. Szkoda tylko, że przez większość trasy w samotności, co nie pozostało bez wpływu na uzyskany wynik. Próbowałem po drodze zgarniać kogo się da, ale niestety, chłopaki nie chcieli się przyłączać i musiałem gonić samemu :) Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło, siły są, więc w następnych startach powinno być dobrze. Aha, jeden z nielicznych startów gdzie trafiłem z ubiorem ;) No i strzałem w "10" okazały się też okulary z białymi szkłami, które ze sobą zabrałem. Gdy inni zawodnicy mrużyli oczy przed zacinającym śniegiem i wiejącym prosto w twarz wiatrem, ja się tym nie przejmowałem :)
Po biegu na wszystkich biegaczy czekała ciepła kiełbaska, bułeczka, gorąca herbata i pączek. Wszystko przebiegło w fajnej, radosnej atmosferze. Ponadto, spotkałem kilku znajomych, których zbyt często nie widuję, przybiłem kilka piątek, zamieniłem kilka zdań. To była udana impreza i jeżeli tylko zdrowie pozwoli, na starcie w Chrustowie będę stawiał się co rok.
zdjęcie: www.oborniki.pl
Dostęp do relacji z zawodów jest możliwy również przez zakładkę RELACJE.
Dodał: Bartek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz