Z twórczością Murakamiego zetknąłem się po raz pierwszy przy
okazji książki "Po zmierzchu". Dawno to było, nie za bardzo pamiętam
fabułę, więc napiszę tylko, że tłem powieści była duszna, nieco oniryczna atmosfera skąpanych w nocy ulic Tokio, a zakończenie książki nie do końca mnie
usatysfakcjonowało. Po lekturze tejże, miałem na jakiś czas dosyć historii spod pióra tego japońskiego pisarza.
Mądre powiedzenie mówi, że nie wchodzi się dwa
razy do tej samej rzeki. Ja wszedłem, a dokładniej, zdecydowałem się ponownie sięgnąć po książkę Murakamiego - "Norwegian Wood". I tutaj również o fabule nie napiszę zbyt wiele, gdyż lektura tejże to również zamierzchłe czasy, a pamięć już zawodzi. Z tego co zapamiętałem jednak, książka opowiadała historię pewnego studenta, i jego nieszczęśliwej
miłości. Historia okazała się na tyle piękną i wzruszającą, że moje odczucia po jej przeczytaniu, diametralnie różniły się od tych, towarzyszących mi po lekturze "Po Zmierzchu".
"O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu" jest trzecią powieścią tego japońskiego pisarza, którą dane mi było przeczytać. Z książki dowiadujemy się, że był on kiedyś właścicielem klubu
jazzowego w Tokio. Wypalał ok. 60 papierosów dziennie. Jako właściciel stawał
również za barem i obsługiwał klientów, gdzie, jak pisze, sam również nie unikał wypicia kilku drinków. Po zakończeniu dnia, a raczej wieczoru pracy, gdy wczesnym rankiem wracał do domu, oddawał się pisarstwu. W takich
okolicznościach właśnie, powstały pierwsze jego powieści: "Hear The Wind Sing" i "Pinball, 1973". Po sukcesie, jaki
oba tytuły odniosły, Haruki Murakami postanowił całkowicie oddać się pisarstwu,
rezygnując z prowadzenia klubu. By czuć się zdrowo, pisarz nie tylko zmienił
swoje życie zawodowe, ale zmienił swoje życie w ogóle. Rzucił m.in. palenie
papierosów oraz zrezygnował z dotychczasowych znajomości i zaczął biegać.
I tak, z książki tej dowiadujemy się również, że już po pierwszym roku treningów, na początku lat osiemdziesiątych, Murakami po
raz pierwszy pokonał dystans maratonu, gdy prywatnie, w piekącym greckim słońcu, pokonał trasę
z Aten do Maratonu (czyli w odwrotnym kierunku niż legendarny
żołnierz!). Obecnie pisarz stara się co roku pokonywać przynajmniej jeden maraton rocznie (zaliczył m.in. Maraton Nowojorski). W
książce możemy również przeczytać o pierwszym starcie na dystansie 100 km oraz udziale w zawodach triathlonowych, podczas opisu
których dowiadujemy się o kilku ciekawych przygodach.
"O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu" nie jest kolejnym poradnikiem dla biegaczy, ale stanowi zbiór przemyśleń oraz historii
jakie przydarzyły się pisarzowi na biegowych, i nie tylko, trasach, w latach 1996 – 2006, w które wplótł on wątki autobiograficzne. Czy to po zawodach, czy po codziennym bieganiu, pisarz siadał i zapisywał, wówczas tylko "do szuflady", swoje przemyślenia na temat życia i jego przemijania, na temat mijanych ludzi oraz wrażenia z, i na temat, zawodów, w których brał udział. Główną tematyczną oś tego nietypowego zbioru stanowi jednak bieganie, wokół którego prawie wszystko w tej książce się obraca.
Zachęcam wszystkich do przeczytania książki, która powinna skłonić do wielu przemyśleń. A tych nie biegających do, może, założenia biegowych butów i wyruszenia na biegową trasę, w tą skrojoną na własną miarę pustkę, własną nostalgiczną ciszę... Na sam koniec już, tytuł książki
pochodzi ze zbioru opowiadań "O czym mówimy, kiedy mówimy o miłości" Raymonda
Cartera, którego Murakami uwielbia.
Haruki Murakami, pisarz i biegacz, który nigdy nie idzie…
Dodał: Bartek
Dodał: Bartek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz