Wreszcie, po długiej i wkurzającej zimie przyszła do nas wiosna.
Wprowadziła w wielu z nas nowe tchnienie. Poranne i weekendowe dłuższe
bieganie zaczynało męczyć, ale to już koniec. Dziś, dzień po starcie w
Gnieźnie od rana planowałem zrobić 2 kółeczka: Sokoła, do obwodnicy w
lewo, do Św. Rocha, Wielkowiejską, w Grodziską, do obwodnicy i obwodnicą
do ronda. Jedno ma 6,5 km, więc plan 13 km zrealizowany. Gdy ruszyłem,
poczułem się niesamowicie wspaniale. Ubrany lekko, w pełnym słońcu i temperaturze
ok 11 stopni biegło się zacnie. Pozytywne myśli latały w głowie, wielka
chęć życia, ech.... żyć nie umierać. Ostatecznie przebiegnięte 13,03 km
w czasie 59:03 dało tempo 4:31, czyli startowe półmaratońskie. Dziś
mijałem tylko jednego biegacza, ale wczoraj wracając z Gniezna na
obwodnicy widziałem ich aż 7, co mnie niesamowicie ucieszyło. Po
powrocie do domu pojechaliśmy z Mają do Dusznik na spacer z Cortesem, a
po obiedzie na wycieczkę rowerową i na lody. Trochę kalorii wpadło, ale
ostatecznie pewnie i tak deficyt kaloryczny, bo cały weekend spędzony
bardzo aktywnie, do czego innych namawiam: nie siedź w domu, porzuć tv,
markety i inne bzdury. Lepiej wyjdź na powietrze i nie patrząc na
pogodę, spędź czas aktywnie...
Pzdr...
Tomasz Giełda