Ja, niestety, nie będę miło wspominał startu - a zarazem debiutu - w Grodzisku. Przed zawodami nie biegałem przez blisko dwa tygodnie narzekając na tzw. "kolano biegacza" (jak mi się przynajmniej wydawało). Gdyby nie to, że za start zapłaciłem już jakiś czas temu - do Grodziska bym nie pojechał. Bieg potraktowałem w kategoriach mocno rekreacyjnych. Interesował mnie czas ok dwóch godzin. Za towarzyszy miałem Natalię i Krystiana, który, po triatlonie w Czechach, półmaraton potraktował mocno treningowo (patrz czas). Cała nasza trójka zgodnie postawiła sobie za cel zejście poniżej 2h, na czym najbardziej zależało Natalii ;). Biegło mi się bardzo sympatycznie, w czym bardzo duża zasługa moich współtowarzyszy. Pierwszy raz kolano poczułem już na 3 km. Nic sobie jednak z tego nie robiąc, wspólnie przebiegliśmy pierwsze dziesięciokilometrowe okrążenie. Gdzieś jednak od 13 kilometra z każdym krokiem ból w kolanie nasilał się, by na 15 kilometrze całkowicie wyeliminować mnie z zawodów. Ból był tak silny, że nie byłem w stanie nawet iść. O biegu już nie wspominając. Dzięki wspaniałej postawie jednego z biegaczy, który cofnął się i zawołał służby medyczne szybko znalazłem się w karetce, obierając kurs na grodziski szpital, zza szyb której "podziwiałem" ostatnie kilometry trasy. Na miejscu prześwietlenie - które nic nie wykazało, opatrunek i powrót na rynek do pozostałych biegaczy. Tam posiłek (rewelacyjny) i wymiana wrażeń. A wszystko to podszyte niesamowitym żalem. Żadnemu biegaczowi nie życzę zejścia z trasy z kontuzją. Chociaż nie, jednemu życzę. Gdy wracałem ze szpitala usłyszałem od jednego z mijających mnie biegaczy: "gdyby kózka nie skakała, to by nóżki..." i rubaszny śmiech. Do następnego buraku...
Tak, na koniec już, upał i wszelkie urazy zebrały tego dnia spore żniwo. Co jakiś czas na pogotowie w grodziskim szpitalu przyjeżdżały nowe "ofiary" biegu. W większości byli to biegacze, którzy polegli pod wpływem niesamowitego upału. Podsumowując,
organizacja super, wszystko dopięte na ostatni guzik (chociaż pewnie
znajdzie się ktoś, kto i tak będzie narzekał), kibice rewelacja, trasa
nie najtrudniejsza. Nic, tylko biegać i cieszyć się tym!
Wyniki "Bukowskich Biegaczy" oraz innych mieszkańców miasta i gminy:
Krzysztof Wieczorek - czas 1:28:52, miejsce 97
Marian Szymański - 1:35:01, m. 214
Adam Drzymała - 1:36:15, m. 244
Paweł Morkowski - 1:39:24, m. 371
Tomasz Giełda - 1:41:50, m. 444
Roman Szymański - 1:53:38, m. 963
Waldemar Łakomy - 1:57:30, m. 1149
Mirosława Sznycer - 2:02:38, m. 1352
Krysian Błaszczak - 2:04:17, m. 1400
Natalia Kosiak - 2:04:19, m. 1404
Henryk Rogoziński - 2:09:07, m. 1584
Anna Tritt - 2:12:28, m. 1681
Karolina Chraplewska - 2:20:38, m. 1845
Bartosz Budych n.u.
A TUTAJ relacja na stronie UM Oborniki (i wzmianka, niestety o mojej kontuzji).
*zdjęcie: MaratonyPolskie.pl
Dostęp do relacji z zawodów jest możliwy również przez zakładkę RELACJE.
Dodał: Bartek
Zimą 1923/24, ehhhhhhhh to było później... 2010/11 miałem owe kolano biegacza, po ok 3 km ból nie pozwalał na kontynuację biegu. Lekarz coś tam pomógł, ale ćwiczenia dużo więcej. Jak jechałem i widziałem biegnąca istotę, to wyć mi się chciało. Dodam, że nadal biegałem, ale tylko rano 3 km :-). Przeszło po ok 2-3 tygodniach :-) i szczęście powróciło do mnie.
OdpowiedzUsuńBartku- zdrowia życzę.
Pzdr...
T.