Kilka słów o tym co działo się 13 maja, w Lasku Marcelińskim, napisał już Krystian. Chciałbym jednak dodać jeszcze coś od siebie. Niedzielny poranek nie przywitał nas radosną aurą. Było wietrznie, zimno. Choć start zaplanowano na godzinę 12, na miejscu stawiliśmy się już ok. godz 10. Pozwoliło nam to na spokojne zapoznanie się z trasą. Gdy już wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać (głównie ja, gdyż Krystian startował już drugi raz w tym miejscu), udaliśmy się do strefy zmian gdzie złożyliśmy swoje rowery, a później na start. W związku z tym, że organizator ustalił limit uczestników do 100 osób (lista startowa była zamknięta na długo przed startem), nie było tłoku.
Duathlon w Lasku Marcelińskim był dla mnie zupełnie nowym przeżyciem. Dotychczas nie miałem jeszcze okazji brać udziału w imprezie tego typu. Owszem, na rowerze, jak każdy chyba, kilkadziesiąt kilometrów od czasu do czasu sobie zrobię, ale nic ponadto. Wszystko było dla mnie nowe, począwszy od trasy, a skończywszy na strefie zmian, w której trzeba było uważać by nie jechać rowerem (za pierwszym razem mi się to nie udało, gdyż po biegu wsiadłem na rower i kilka metrów w strefie przejechałem. Na szczęście w porę się zmitygowałem i z roweru zszedłem). Sama trasa była wymagająca, nie brakowało stromych podjazdów, zjazdów czy szybszych odcinków, na których można było się rozpędzić. Były również fragmenty wymagające szczególnej ostrożności, biegnące wąskimi ścieżynami pośród gęsto porastających drzew. Całą przygotowaną przez organizatorów trasę udało mi się jednak pokonać i z czasem 1:08:16, zająłem 50 miejsce na 71 mężczyzn, którzy ukończyli zawody. Niestety, Krystian, który startował na pożyczonym ode mnie rowerze, miał mniej szczęścia - po kilku kilometrach jazdy rowerem musiał zejść z trasy. Poczciwy stary GIANT, choć dobrze wyposażony i nieźle wyglądający, nie dał rady trudom trasy. Szkoda, gdyby Krystian jechał na lepszym sprzęcie mógłby liczyć na wysokie miejsce w zawodach. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. Kilka godzin później Krystian wygrał zawody biegowe w Dopiewie ... :)
Podsumowując, bawiłem się przednio. Na tę chwilę są to jedne z najlepszych zawodów w jakich brałem udział. Polecam każdemu. Kolejna edycja - jesień - została zaplanowana na 22 września, więc kto ma ochotę niech się zapisuje póki są jeszcze wolne miejsca. Niestety, ja sobie edycję jesienną odpuszczę, gdyż na ten dzień zaplanowano półmaraton w Zbąszyniu. Jeżeli jednak nic nie stanie na przeszkodzie, stawię się w Lasku Marcelińskim w przyszłym roku, by ponownie świetnie się bawić i powalczyć o wyższą lokatę.
*zdjęcie xtri.pl
Dostęp do relacji z zawodów jest możliwy również przez zakładkę RELACJE
Dodał: Bartek
Duathlon w Lasku Marcelińskim był dla mnie zupełnie nowym przeżyciem. Dotychczas nie miałem jeszcze okazji brać udziału w imprezie tego typu. Owszem, na rowerze, jak każdy chyba, kilkadziesiąt kilometrów od czasu do czasu sobie zrobię, ale nic ponadto. Wszystko było dla mnie nowe, począwszy od trasy, a skończywszy na strefie zmian, w której trzeba było uważać by nie jechać rowerem (za pierwszym razem mi się to nie udało, gdyż po biegu wsiadłem na rower i kilka metrów w strefie przejechałem. Na szczęście w porę się zmitygowałem i z roweru zszedłem). Sama trasa była wymagająca, nie brakowało stromych podjazdów, zjazdów czy szybszych odcinków, na których można było się rozpędzić. Były również fragmenty wymagające szczególnej ostrożności, biegnące wąskimi ścieżynami pośród gęsto porastających drzew. Całą przygotowaną przez organizatorów trasę udało mi się jednak pokonać i z czasem 1:08:16, zająłem 50 miejsce na 71 mężczyzn, którzy ukończyli zawody. Niestety, Krystian, który startował na pożyczonym ode mnie rowerze, miał mniej szczęścia - po kilku kilometrach jazdy rowerem musiał zejść z trasy. Poczciwy stary GIANT, choć dobrze wyposażony i nieźle wyglądający, nie dał rady trudom trasy. Szkoda, gdyby Krystian jechał na lepszym sprzęcie mógłby liczyć na wysokie miejsce w zawodach. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. Kilka godzin później Krystian wygrał zawody biegowe w Dopiewie ... :)
Podsumowując, bawiłem się przednio. Na tę chwilę są to jedne z najlepszych zawodów w jakich brałem udział. Polecam każdemu. Kolejna edycja - jesień - została zaplanowana na 22 września, więc kto ma ochotę niech się zapisuje póki są jeszcze wolne miejsca. Niestety, ja sobie edycję jesienną odpuszczę, gdyż na ten dzień zaplanowano półmaraton w Zbąszyniu. Jeżeli jednak nic nie stanie na przeszkodzie, stawię się w Lasku Marcelińskim w przyszłym roku, by ponownie świetnie się bawić i powalczyć o wyższą lokatę.
*zdjęcie xtri.pl
Dostęp do relacji z zawodów jest możliwy również przez zakładkę RELACJE
Dodał: Bartek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz